czwartek, 14 października 2010

Ale bzdury co?

Oto kolejna odsłona listu Martufa :)
CZEŚĆ KOCHANIE!!! Ale bzdury co? Właściwie należałoby przekreślić, ale skoro już napisałem, to niech zostanie. Właściwie to nie wiem co mam pisać. Ostatnio list napisałem jakieś 1,5 roku temu. Tak naprawdę bardzo lubiłem tą dziewczynkę [...]
heh pierwszy mój komentarz: e??? że co?? No tak, nie dosyć, że nie wie co napisać, to jeszcze zaczyna od pisania o jakiejś innej dziewczynce - rewelacyjny pomysł - nie sądzicie?
[...] i do tej pory nie wiem czemu jej nie odpisałem. Podejrzewam, że zrobiły się wakacje i wyniosłem się gdzieś na rowerze. Po prostu nie było czasu na pracę twórczą.
eh... kolejny fragment to zwyczajne żale, że się pochorował... aż do:
Rano obudziło mnie pukanie. Jakiemuś panu się to nie nudziło i jednocześnie nie podobało, że może odejść z pustymi rękami. W końcu wstałem. Akcent w stylu Lindy na "PSACH". Tekst dokładnie mój (z góry przepraszam za słownictwo, ale z nimi inaczej nie można [...]
jest się czym chwalić, oj jest..., zresztą czytajcie dalej, jaki to "świetny" tekst:
Co jest k...wa? Myślisz, że to jest burdel? Albo klepisko w oborze i będziesz sobie tak kopytkiem stukał? Choćbyś na rękach po drabinie chodził, po schodach na głowie i przed drzwiami na c...u stawał, to i tak nic nie dostaniesz" Koniec cytatu.
[...] tu znów mały przeskok w treści listu - znaczy reszta rozpoczętej sytuacji - nędza - jak sam określił autor tekstu.
Przepraszam za nędzę, ale jakoś mi się to spodobało i... Właściwie to, że czasem mówię "nie zgadzam się z Tobą, ale będę bronił To jego prawa do wyrażania własnych poglądów" (to Wolter oczywiście) jest wystarczającym dowodem na moją tolerancję dla innych.
Tak właśnie - tolerancja - słowo klucz. Tego jednego chyba mu brakowało...

Martuf dumny był ze swojej niezależności i umiejętności wyrażania własnej opinii i własnych poglądów - że coś jest nędzne, że do kitu, że słabe, że "szajs", itd itp. Ale przed innymi ludźmi ZAWSZE wolał udawać, że wszystko jest świetnie, super i ogólnie bosko! Koronny przykład (z tegoż listu):
Jeszcze może troszeczkę o Czerwonych Gitarach. To naprawdę był kiepski koncert ze względu na atmosferę całości, a jednocześnie wspaniały, bo byłaś ze mną...
Heh, a według mnie koncert był świetny! No nie w stylu Led Zeppelin, czy Deep Purple, nie czarujmy się, daleko mu było też do Budki Suflera, czy Pefectu, ale w swojej klasie był świetny. Uwielbiam ich piosenki - właściwie to wtedy uwielbiałam, teraz tylko lubię. No fakt, większość sali to były osoby tak zwane starsze, wolące usiąść na krzesełku i spokojnie słuchać. Którym nie podobało się, że młodzież bawiła się przed sceną w typowy dla siebie sposób.

Tak, teraz przytoczę inną sytuację: "Metro" każdy na pewno wie, lub zna, lub był na tym. Rzadko kto jednak widział (i słyszał na żywo) więcej niż jedną obsadę - ja widziałam 3. Pierwszą (Katarzyna Groniec + Robert Janowski), drugą (Edyta Górniak i Janusz Józefowicz) i trzecią - nie pamiętam kto, ale jeszcze inny duet (mowa oczywiście o głównych postaciach). Może gdybym poszła w odwrotnej kolejności, to byłoby inaczej, ale miałam to SZCZĘŚCIE, że kolejność była właśnie taka jak napisałam. Kasia i Robert byli o niebo lepsi od Edyty i Janusza - a te dwa spektakle widziałam zaledwie z miesięcznym odstępem. Po drugim, wychodząc z Martufem z katowickiego Spodka spotkaliśmy, jakąś jego nauczycielkę z podstawówki. Zapytała, jak mi się podobało, no to odpowiedziałam, że widziałam lepsze wykonanie, a to było mierne (Edytka wtedy jeszcze miała tendencję do piszczenia i wycia - zresztą chyba nie do końca jej to minęło, a Janusz wg mnie nie ma głosu na takie występy, więc w porównaniu do Kasi i Roberta wypadli BLADO!!!). Żebyście widzieli minę Martufa, a jak mnie potem rugał - jak mogłam powiedzieć, że to było marne?!?!?!? I gdzie ta tolerancja? Ten szacunek do "własnego zdania"? (Pomijam fakt, że słuch miał wprawdzie świetny, ale muzycznie to noga totalna... pojęcia nie miał (i pewnikiem nadal niema) o emisji głosu, dykcji scenicznej, harmonii, kadencjach harmonicznych itd itp...). Trzeci raz widziałam Metro ładnych parę lat później - i obsada była prawie tak dobra, jak pierwszy skład. Ale, jak to się teraz mawia: Prawie robi dużą różnicę!
A wg mnie TOLERANCJA to nie tyle szanowanie cudzego prawa do wyrażania własnego zdania. TOLERANCJA to szacunek dla innych, wraz z ich: wyglądem, zachowaniem, poglądami, wierzeniami, kolorem skóry, religią...
Zastanawiam się dlaczego nie chcesz iść ze mną porozmawiać z ludźmi z ruchu HARE KRISHNA. Czy dlatego, że wierzą uważasz ich za gorszych? To nie są osoby, które myślą tak jak np. Świadkowie Jehowy - wszystko porównują do Biblii i do Boga: Bóg to, Bóg tamto i zaraz chcą, abyś uwierzyła w to co oni mówią. Ci są inni. Całkiem inaczej się z nimi rozmawia. Trochę realniej myślą i przy okazji nie zapominają o duchu. Jedynym niebezpieczeństwem takiego spotkania jest to, że możesz się dowiedzieć czegoś nowego o życiu i zjeść coś dobrze i zdrowo przyrządzonego, a przy okazji smacznego.
Hm.... tolerancja??? Gdzie???
Mam wrażenie, że pisząc to starał się ukryć własne obawy i strach - superego nie pozwoliło na wyrażenie ich wprost, więc przypisywał swoje emocje i lęki innym, opierając się na mylnym przeświadczeniu, że Agnostyk (z domu Ateistów) musi, po prostu MUSI, gardzić każdą formą religii. Martuf był jedną z tych osób, które nie odróżniają ateizmu od agnostycyzmu... ciekawe czy teraz zna różnicę...
Nie, pewnie nie, ale u Kryshnów można się za friko najeść - więc są fajni! A inni nie dają żarcia i tylko ględzą, nie dają dojść do słowa - więc są be!

TOLERANCJA!!!: Umiejętność współżycia w pokoju, nawet z odmiennymi kulturowo społecznościami i jednostkami.

Tak naprawdę w każdej społeczności jest pełen przekrój - od "normalnych" przez "nawiedzonych", "szalonych" do "psychopatów". I Jehowi, i Kryszni i Katolicy i Buddyści i cała reszta też, włączając w to AGNOSTYKÓW, mylonych często z ATEISTAMI. I czy za błędy jednostki musi płacić cała społeczność? No pomijam fanatyków - ci są poza konkursem...

A ja wam zadam pytanie: Czy Satanista wierzy w Boga?
Odpowiedź wraz z uzasadnieniem przy okazji następnego postu - jeśli ktoś wie - piszcie w komentarzach :)

a teraz mam 10 minut do Torchwood... co ja z tym czasem zrobię?

1 komentarz:

Ethin pisze...

Odpowiadam na twoje pytanie.
Wbrew przekonaniu niektórych ludzi satanista wierzy w Boga. Wierzy w Szatana jego przeciwieństwo a więc wierzy też i w Boga. Cała różnica polega na tym że nie uznaje "władzy" boskiej i wybiera kultywowanie "władzy" Szatna. Ot wszystko. Ale jak ktoś może pomylić ateistę z agnostykiem? To chyba tylko dla tego że zaczynają się na tę samą literę.