piątek, 30 października 2009

heh aztecki wisior

jaspis snakeskin z krystalicznym wtrętem , mnóstwo kulek srebrnych 1,8 i 2mm, oraz kulki srebrne gniesione 3mm, drut srebrny 0,7, 0,5 i 0,25 Ag930, oraz drut 0,3 Ag 999
multum wywijania, ale efekt jest!!!

środa, 28 października 2009

i ostatnia część :)
















srebro oksydowane i tzw gwiezdny pył


















bronzyt


Oj coś mam drobne problemy z wrzucaniem fotek na bloga... będę musiała jakoś inaczej się tym zająć ;) ale na razie udało mi się wrzucić najnowsze :)

i ciąg dalszy ;)

hesonit z labradorytem, hematytem i nocą kairu
agat płonący z kocim okiem
agat pasiasty

i nowa porcja ;)

agat z kwarcem dymnym
agat płonący z kwarcem różowym i tymi pomarańczowymi oponkami + srebro golden filled

poniedziałek, 26 października 2009

i ostatni wrzut na dziś



- trochę małe zdjęcia, ale może widać efekty po oksydowaniu :)
i jeszcze jeden - onyks, labradoryt i kwarc dymny - to pójdzie do oksydowania (siateczka)

dla osób zaglądających na wizaż: wrzucę te wszystkie wisiory i kolczyki prawdopodobnie jeszcze dziś. :) z lepszymi zdjęciami efektów po oksydowaniu.
A na w tej chwili to pakuję się znów do wyrka - buuu a już miałam nadzieję...

Dzięki heurek za troskę :) wieczorkiem powinnam zajrzeć do Ciebie... :) na bloga.

i dalej ;)

jadeit(kwiat) z karneolem, srebro młotkowane.
labradoryt i srebro - to pójdzie na pewno do oksydowania.
kwarc płonący i coś (oponki - zapomniałam co to jest :( )
jaspis snakeskin z krystalicznym wtrętem, ,onyks zielony i oponki z czegoś zielonego skleroza :( )
jaspis soho, granat ciosany, ametyst, kwarc różowy i opal.

i kontynuacja

agat płonący
od lewej paua, hematyt z opalem, kryształ górski z koralem.
kryształ górski z opalem, kwarcem dymnym, nocą kairu, hematytem i onyksem.
chryzokola z onyksem niebieskim i nocą kairu.
jadeit z karneolem

będzie ciąg dalszy

ale potem ;)
jaspis soho i granaty
agat
jaspis pasiasty + kwarc dymny
jaspis pasiasty
howlit biały + jaspis krajobrazowy

zapowiedziana wrzutka :)

wisior z fossila + karneol
wisior z agatu tygrysiego + jaspis krajobrazowy
kolczyki z cyrkoniami
kolczyki z cyrkoniami
kolczyki z lapis lazuli i nocą kairu

zaraz reszta...

wtorek, 20 października 2009

Zdrówka

Właściwie powinnam cię pożałować, współczuć ci, że jesteś chora, ale siedząc dzisiaj przy biurku w pracy marzę aby poleżeć w łóżku i mieć wszystko i wszystkich w piiiiii.
Ja nie wiem, czy to pogoda wpływa tak negatywnie na ludzi, że gotowi są skoczyć sobie do gardeł. I jak na złość nastawiłam się, że pójdę dzisiaj do kina i nic z tego nie wyszło :-( i skończy się na tym, że wrócę do domu i będę pisać dalej moją pracę dyplomową - że też mi się studiów zachciało ......

i wykrakałam.

W poprzednim poście pisałam, że mam mnóstwo nowych kamyczków i, że mogę się zagrzebać w nich, i owjać, owijać, owijać... no i rzeczywiście, tylko jest drobna zmiana do tego, aktualnie MUSZĘ siedzieć w domu, bo załapałam zapalenie oskrzeli. Pozytyw z tego taki, że od kilku dni, w "lepszych"
momentach owijam.... jak na razie (a leżę de facto od piątku popołudniu) mam 9 nowych wisiorów - zdjęcia będę robić dopiero, i dwie pary kolczyków. Aha, zdjęcia będą podwójne - tzn przez i po oksydowaniu. A jeżeli chodzi o kolczyki, to z góry zaznaczam, że są podobne do jakichś dwóch wzorów, które znalazłam w sieci (nie identyczne, tylko podobne).

Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się tutaj zdjęcia.

A na razie pakuję się z powrotem do wyrka i leczę :)

piątek, 16 października 2009

ownership rights transferred

i tak dwa wisiory z Sodalitem zmieniły właściciela :) nareszcie się coś ruszyło... dostałam też zamówienia z SN i Kadoro :) teraz mogę się znów zagrzebać w twórczej kipieli ;) nie wspominam, że dostałam zamówienie z BeadShopu - bo sama je odbierałam :)
Ale kamyczki mam przecudne!!! teraz tylko czekać na wyniki moich zawijańskich zapędów ;)

czwartek, 8 października 2009

Jestem wredna...

Jestem wredna, niedobra a czasami całkiem złośliwa, ale dla zachowania zdrowia psychicznego i stanu względnej normalności jest to, niestety, konieczne. Do czego zmierzam? Czas spokoju i pracy w miłej atmosferze dobiegł końca - Polyanna wróciła z urlopu, strzeżcie się ludzie o słabych nerwach.
Nastawiłam się jednak pozytywnie do życia: zrobiłam sobie śliczne paznokcie, wieczorkiem idę na basen, a co najważniejsze jutro jest piątek ;-)

mam adrenalinowego kaca...

no bo jak wczoraj się wściekłam na moje autociko, to mi wspomniana adrenalina skoczyła do niebotycznego poziomu. Otóż moje cudo, dojechało grzecznie na miejsce, zaparkowało - wszystko bez najmniejszego problemu... potem pozałatwiałam co miałam do załatwienia, "odbębniłam" seminarium z zakresu ochrony P.Poż. i wróciłam do autocika, a autociko wprawdzie próbowało kręcić, ale odpalić już nie za bardzo. Próbowałyśmy go na pych, bo może paliwo odpłynęło... nie udało się, więc poszłam zapytać taksiarzy stojących opodal, czy by nie pomogli - młodzi (3 sztuki) z głupim uśmiechem odpowiedzili, że nie pomogą i wrócili, do jakże zajmującej rozmowy o bzdurach - oj, żeby tak, jak im się coś z autem stanie, żeby trafili na takich samych uczynnych jak oni! Z całego serca im tego życzę!!! Potem podeszłam do jednego takiego, co siedział w samochodzi (też taksówkarz) tym razem miałam więcej szczęcia - facet pomógł, nawet pociągnął na lince kawałek auto z większą prędkością, bo może by odpaliło, no ale autocik nadal odmawiał współpracy (oby w potrzebie trafiał na takich ludzi jak on sam !!!). Facet poradził mi, że jeśli mam możliwośc, to żebym ściągnęła kogoś, kto ma auto i może mnie odholować do domu, a potem zająć się naprawą. Tak też uczyniłam. Oj nie pamiętam, kiedy przejazd tej trasy zajął mi aż tyle czasu (no ale na holu to się jedzie jednak nieco wolniej, niż sprawnym autem). Koniec końców aktualnie diagnoza jest taka, że cewka zapłonowa się spaliła była... Teraz czeka mnie zakup (85pln) i moje ślubne szczęście ma wymienić mi tę cewkę samodzielnie.

Dodatkowo (na razie telefonicznie) poznałam pana, który ma niedaleko miejsca, gdzie pracuję sklep z częściami samochodowymi - szalenie miły człowiek. Ma grać z zespołem na Rawie!!!

a ja dalej leczę kaca...


... adrenalinowego

wrzutki ciąg dalszy

tak, właśnie wena nie odpuściła ;)
i oto co się wyprodukowało:
1. Labradoryt w srebrze, jadeit w srebrze, ametyst, onyx trawiony i karneol.

wtorek, 6 października 2009

wrzutka ;)

Tak się kończy oglądanie Futuramy... i Flasha Gordona w jednym ciągu ;)
że potem się dziwne pomysły lęgną i człowiek się produkuje... a co wyprodukowałam to pokazuję.
piwerszy hipersten ze srebrem(930 i 999), oksydowany, drugi, jaspis snake skin ze srebrem(930), oksydowany, trzeci agat ze srebrem(930, 999), oksydowany.

piątek, 2 października 2009

Znam ten typ

Och jak ja dobrze znam ten typ Polyanny. Zastanawiam się tylko, czy w każdym biurze musi się taka znaleźć. My też w biiurze mamy taką Polyannę, którą pieszczotliwie nazywamy wariatką. Ale cóż poradzić, kiedy tak się właśnie zachowuje - powinna się leczyć i tyle. To taki typ osoby, która wpada w histerię lub wściekłość z zupełnie nie zrozumiałych, przez otoczenie, przyczyn. No i w końcu nie wytrzymałam i na nią nawrzeszczałam (nie będzie mnie jędza oskarżać bez dowodów). Nikt jej nie poparł, więc się obraziła i wychodząc z pracy nikomu nie powiedziała cześć - no cóż świadczy to tylko o niej.
Już na kilka dni przed jej urlopem byłam na cenzurowanym - zazdrość ją zżerała - bo ja pojechałam na urlop do SPA, a ona spędzi go w domu. Tyle, że ja nie miałam obaw wsiąść w samochód i pojechać sama - w końcu kogoś poznam na miejscu - a ona sama nie pojedzie nigdzie i jeszcze się obraża na innych, że nie chcą z nią jechać - a kto by chciał...

sadysty ciąg dalszy ;)

znaczy, znów miałam problem z zębem - oczywiście tym, który usilnie leczę. Tym razem połowa się dołamała i dwa dni przehulałam na płynnej diecie, bo nie mogłam gryźć - NIC gryźć!!! Masakra normalnie! Teraz zamiast normalnej 7 mam siekacza w tym miejscu - dokładnie tak, siekacza, bo ząbek dla zabawy pękł równiutko wzdłuż linii szczęki :)
Całe szczęście dorwałam w końcu stomatologa, który miał normalne podejśćie do pacjenta, a nie nastawienie na kasę tylko. Kilku wczoraj mi powiedziało, że oni to może i mogą, ale w poniedziałek, bo dziś i jutro mają zajęte na ful - pomijam fakt, żę mają umowę z NFZ i ich psim obowiązkiem jest przyjąć pacjenta z tzw" bólem" poza kolejnością. Zresztą stomatolog, który ostatecznie mi tego ząbka "naprawił" skomentował odpowiednio: "No tak, jakbyś przoszła do ich gabinetów prywatnych,. to zrobiliby ci niemal wszystko i zapłaciłabyś za to. A tak, to im się nie chce. %&*##%$^%$ gnojki." Przekleństw nie będę przytaczać.

I w ten sposób mam nowego, acz bardzo nietypowego siekacza na miejscu siódemki, a w kieszeni kawałek ząbka :) Mam tylko nadzieję, że druga połówka będzie grzecznie się trzymać i nie pęknie, bo wtedy całe leczenie na nic, i trzeba będzie się pomęczyć z usunięciem :(

Tak czy inaczej na koniec wrzucam jeszcze zdjątka mojej ostatniej produkcji - znów sodalit i srebro oksydowane: