środa, 23 grudnia 2009

punkt krytyczny

Tydzień temu, w środę minęłam punkt krytyczny – teraz już mi się nie chce denerwować… Jest dokładnie tak, jak pisał Norwid – Istnieje taka cierpienia granica, za którą już tylko uśmiech łagodny. No Ten uśmiech nieco blady – bo ledwo żyję, ale jednak uśmiech. Od czwartku robiłam zakwas – co to według przepisu miał być gotowy w 4 dniu – no cóż… dopiero w piąty dzień rano zaczął pracować… na szczęście rozpoczęłam robienie go na tyle wcześnie, że zdążę zrobić… tak więc dziś wstałam o 5 rano - chyba - i robiłam zaczyn na zakwasie… jak wrócę do domu, po obowiązkowej wizycie w auchan – po mąkę bo okazało się, że mam jej jednak ciut za mało, to będę robić ciasto i piec te 4 chleby, które mam w planie. Jakoś nie widzę możliwości, żebym się położyła spać przed północą… już raczej koło 2 czy 3 rano ;)
Ostatecznie w Wigilię będę nieco śnięta – ale mam ambitny plan rypnąć RedBula, może mnie dźwignie na odpowiednio długi czas, żebym nie zasnęła w talerzu ;) to by dopiero był wstyd – Echin – jak jeszcze raz usłyszę, że robię bo chcę i żebym nie miauczała… to chyba spakuję trochę zakwasu, wsiądę w auto, pojadę do Ciebie i cię nim wysmaruję! A wiesz, że jestem do tego zdolna ;)
Koniec końców – święta zapowiadają się w takim samym biegu, jak ostatnie trzy tygodnie :), dopiero w niedzielę będę miała względny spokój, a od poniedziałku znów młynek – na szczęście dostałam urlop i młynek będzie nieco spokojniejszy ;)
Heh, i tak: dentysta, odbiór materiałów do biżu, spotkanie wizażanek w Katowicach, spotkanie wizażanek w DG… przekopywanie składu „rupieci” u ciotki… przy dobrym winku…
Potem jeszcze Sylwester w teatrze i powrót do pracy ;) – to tak w dużym skrócie :)

Na nowy rok, mam do załatwienia krawcową, która mi uszyje kreację na wesele szwagra (do końca kwietnia) – projekt mam, materiał mam – trzeba tylko uszyć. Heh – to też nie jest łatwe :), ale nie tracę nadziei, że jednak się uda.

świąteczne życzenia


Niech te święta Bożego Narodzenia
przyniosą Wam wiele radości,
Niech uśmiech zagości w domach,
Niech ogarnie Was ciepło wigilijnej świecy,
a jej blask zamieni się w żywe iskierki w oczach,
Niech samotność odejdzie w niepamięć,
Niech zima otula Was białym puchem,
jak ciepły koc przy kominku,
Niech bieluteńkie gwiazdeczki
skrzypią wesoło pod Waszymi butami
na wieczornym spacerze.
Niech dobry Duch namaluje
szczęście na Waszych twarzach,
Niech miłość dotyka Was delikatnie,
lecz bez ustanku,
Niech marzenia płyną wysoko w górę
i spełniają się...

Peace, Frieden, Paz, Joy, Joyeux Noel, Shalom, God Ful,
Frohe Weihnachten, Buon Natale, Prettige Kerstdagen,
Prosit Neujahr, Meilleurs Voeux, Paix,...
Bez względu w jakim języku i jakich słów użyjemy
Serce zawsze będzie wiedzieć, że życzę Wam wszystkim
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

piątek, 18 grudnia 2009

Ostatnio jestem wredna...

odkrywam w sobie pokłady złości, wredności i wścieklizny. Nie wiem czy to porządki domowe tak na mnie działają, czy też pisanie pracy dyplomowej, ale dla niektórych osób jest chyba teraz lepiej trzymać się ode mnie z daleka. Mam tylko nadzieje że do świąt mi przejdzie, bo mój brat i bratowa z synkiem przyjadą i muszę być milutką kochającą ciotuniom a nie wkurzonym babsztylem....

środa, 16 grudnia 2009

weekend diabli wzięli...

ten co był... po prostu od dwóch tygodni gonię w piętkę, starając się nadrobić wszystko to, co miało być załatwione a nie było, bo dwa tygodnie leżałam jak zdechły kundel ;) w każdym razie pomalutku chyba widać koniec tego nadganiania, chociaż już dwa weekendy szlag trafił...
w jeden goniłam, potem cały tydzień w pracy... organizowanie wymianki, szykowanie prezentu na inną wymiankę, ten kto wie o czym piszę to wie, reszta kiedyś doczeka się wyjaśnienia. Swoją drogą, to od kilku dni robię grilladę z orzechami - już mi się chce rz...ać na widok orzechów i karmelu... a ręce to mi same, tanecznym krokiem, powłócząc stopami wchodzą tam, gdzie słońce nie dociera.
Ale za to w niedzielę byłam na giełdzie kamieni i mienrałów - Ethin też była - ja jestem bardzo zadowolona, chociaż na koniec musiała mnie odciągać od stoisk, bo wydałabym całą kasę jaką miałam przy sobie... heh... tak to już jest - w każdym razie "połów" można zaliczyć do udanych :) teraz się napawam moimi pięknymi labradorytami, kompletuję elementy i planuję zrobienie sobie kompletu a stylu chainmaille... bransoletki, kolczyków i naszyjnika... wyliczyłam, że w sumie będzie mi potrzebne 834 ogniwka, z czego mniej więcej połowa oksydowana... oj chyba zbankrutuję... pewnie bym bardziej zbankrutowała, gdybym chciała kupić taki komplet gotowy... a tak - koszt ogniwek + mnóstwo pracy... ból kręgosłupa, piasek w oczach, ale za to cholerna satysfakcja na koniec :)
co jeszcze? oj dużo! a niestety byłąm taka zalatana, że nie miałam czasu na bieżąco się tu spowiadać ;)heh mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić :)
to tyle na razie, bo mi oczka same się zamykają... jest 23:24
Dobranoc