poniedziałek, 5 lipca 2010

ach te rozmowy biurowe...

Ethin - heh wiadoma p. Dyr znów ci zalazła za skórę?
współczuję.

Moja Polyanna chwilowo została spacyfikowana... zobaczymy na jak długo...
dziś mamy od niej 1 dzień oddechu... a potem 4 dni chodzenia na paluszkach...

--------

a teraz z nieco innej beczki - chodzący po komórkach sms:
Drogi przyjacielu, błagam Cię, abyś w trakcie głosowania 4 lipca zrobił wszystko co w Twojej mocy, aby w trakcie następnej kadencji prezydenckiej, podczas oficjalnych spotkań pierwsza dama nie potrzebowała kuwety.

chyba spełnił swoje zadanie, chociaż zwolennicy Komorowskiego zamarli na dobrą godzinę o 0:12 5 lipca... bo wtedy ogłoszono, że Kaczyński ma 0,4% głosów przewagi...
No cóż, koło 7 rano, już było ponad 5,5% przewagi Komorowskiego i pozostało jedynie 5% głosów do przeliczenia, więc chyba można powiedzieć, że mamy nowego prezydenta, a pierwsza dama jednak kuwety nie potrzebuje...

To mi przypomina poprzednie wybory prezydenckie, kiedy w drugiej turze wiele głosów się podniosło, że nie pójdą głosować, bo niezależnie od wyniku będziemy mieli niezły Disneyland... no trochę ich rozumiałam, w sumie mieliśmy wybór między Kaczorem Donaldem...
eh polityka - paskudna sprawa...

zobaczymy co ten prezydent zrobi w trakcie swojej kadencji... naobiecywał całkiem sporo... a wykonanie - podsumowanie już za 5 lat!

Brak komentarzy: