czwartek, 19 listopada 2009

I znów mi Polyanna ciśnienie podniosła...

Tym razem sprawa się robiła o dystrybutor wody – mianowicie, po długotrwałych prośbach z jej strony i ciągłym wychlewaniu mi wody udało mi się załatwić dystrybutor do pokoju , w którym rzeczona Polyanna, wraz z innymi (normalnymi) siedzi – przez jakiś czas nawet był spokój. No cóż jak niedawno napisała Ethin… im dłuższa zwyżka, tym cięższy upadek przy spadku formy. Parę dni temu przyszła z informacją, że wyłączyła dystrybutor, bo za głośno chodzi i jej przeszkadza – pomijam fakt, że jak ona… gada przez telefon, to ją słyszę z drugiego pokoju… - informowała mnie o tym w sumie kilka(…)naście minut, bo równocześnie nalewała sobie do szklanki wodę z mojego dystrybutora i wychlewała ją – sumarycznie wychłeptała podczas informowania mnie 7 szklanek.
Następnego dnia udało mi się dorwać chłopków, którzy rozwożą wodę u nas i jak im powiedziałam, że nasza Polyanna wyłączyła dystrybutor, to dostałam wyraźną instrukcję – PRZEKAZANĄ USTNIE – że dystrybutora się nie wyłącza, dopóki w butli i zasobnikach jest woda. I, że jeśli z tego powodu się uszkodzi ten dystrybutor, to będziemy my płacić za naprawę – bo uszkodzenie z naszej winy
Cóż przekazałam jej tę ustna instrukcję – na co dostałam odpowiedź, że dopóki nie będzie instrukcji na piśmie, to ona między wierszami czytać nie będzie – o zgrozo, gdzie w poleceniu/instrukcji:
Nie wyłączać dystrybutora dopóki jest woda w butli i zasobnikach.
Jest ten międzywiersz????
Tak czy inaczej, dziś mamy zamiar przestawić go w inne miejsce, a wczoraj obserwowałyśmy go z innymi dziewczynami i wcale tak głośno nie chodzi, no i nikomu innemu nie przeszkadza… tylko jej! Swoją drogą jak jej przypomniałam, że to ona się najbardziej dopominała o dystrybutor to jeszcze zjebkę dostałam, że badziewiasty dystrybutor załatwiłam – a czego się można spodziewać, jak jest on za darmo??? Teraz obserwuję swój dystrybutor – wydaje dokładnie te same dźwięki co tamten – różnica jest taka, że ten należy do nas i nie jest za darmo…Bez komentarza – ta panna zawsze miała problem z rzeczami, za które nie jest osobiście materialnie odpowiedzialna! Jak ktoś inny w razie co ma bulić, to ona może sobie z tymi rzeczami robić co chce. Tak właśnie kilka razy ją ochrzaniłam o faksowanie kartek ze zszywkami – odpowiedź naszej „kochanej” Polyanny – jak się zepsuje to się naprawi. Albo, że mnie kulturki rodzice nie nauczyli…
Jak powiedziała jedna z bohaterek MagdyM – Mariola: Panie spuść bombę na tę trąbę!!!
I tym optymistycznym akcentem…

1 komentarz:

Ethin pisze...

Ale przy tych nerwach mogłabyś nie przekręcać mojego imienia wwrrrr..