znaczy, znów miałam problem z zębem - oczywiście tym, który usilnie leczę. Tym razem połowa się dołamała i dwa dni przehulałam na płynnej diecie, bo nie mogłam gryźć - NIC gryźć!!! Masakra normalnie! Teraz zamiast normalnej 7 mam siekacza w tym miejscu - dokładnie tak, siekacza, bo ząbek dla zabawy pękł równiutko wzdłuż linii szczęki :)
Całe szczęście dorwałam w końcu stomatologa, który miał normalne podejśćie do pacjenta, a nie nastawienie na kasę tylko. Kilku wczoraj mi powiedziało, że oni to może i mogą, ale w poniedziałek, bo dziś i jutro mają zajęte na ful - pomijam fakt, żę mają umowę z NFZ i ich psim obowiązkiem jest przyjąć pacjenta z tzw" bólem" poza kolejnością. Zresztą stomatolog, który ostatecznie mi tego ząbka "naprawił" skomentował odpowiednio: "No tak, jakbyś przoszła do ich gabinetów prywatnych,. to zrobiliby ci niemal wszystko i zapłaciłabyś za to. A tak, to im się nie chce. %&*##%$^%$ gnojki." Przekleństw nie będę przytaczać.
I w ten sposób mam nowego, acz bardzo nietypowego siekacza na miejscu siódemki, a w kieszeni kawałek ząbka :) Mam tylko nadzieję, że druga połówka będzie grzecznie się trzymać i nie pęknie, bo wtedy całe leczenie na nic, i trzeba będzie się pomęczyć z usunięciem :(
Tak czy inaczej na koniec wrzucam jeszcze zdjątka mojej ostatniej produkcji - znów sodalit i srebro oksydowane:
3 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz