poniedziałek, 15 grudnia 2008

Triss ja cię rozumię

Zresztą wiesz dobrze, że cię rozumiem. Też mam w biurze taką istotę nie z tej planety. Wystarczy krzywo na nią spojrzeć a ona myśli, że już coś masz do niej. Trzeba uważać na słowa bo wszystko bierze do siebie, wszyscy są przeciwko niej. Staram się być spokojna, oj naprawdę się staram ale nawet ja czasami podniosę głos i w tedy na nią krzyczę, biedactwo jeszcze nie słyszało jak ja na kogoś krzyczę. Zresztą przebojem było to, co ostatnio zrobiła. Przyszła pierwsza i okazało się, że szef przyjechał wcześniej, bo miał gościa. Pech chciał, że nasza wariatka była pierwsza i oczywiście wpadła w histerię. Bo szef na pewno będzie zły, że nie ma jeszcze kawy (podkreślam, że ja mam normalnego szefa, który się nie złości na głupoty, a jak by mu na kawie zależało, to umówił by się na późniejszą godzinę), w trakcie tej paniki zapomniała jak się obsługuje ekspres i własną piersią broniła dostępu do szefa, nawet Pani Dyr. nie pozwoliła wejść i co się okazało - po wyjściu gościa
"o Pani.... szkoda, że nie wiedziałem że już Pani jest, mogła Pani wejść, potrzebna była Pani opinia..."
I to tylko jeden przykład z wielu. No ale Polyanny już tak mają...

Brak komentarzy: