Tak to już jest... jak mnie wena złapie, to nie puszcza... innymi słowy: Jak mi się pszczoła wetnie w beret, to muszę ją wyjąć i sprawdzić, czy to robotnica, truteń, czy może królowa ;)
tak więc wczoraj, czując nieodpartą potrzebę wyżycia się na piekarniku i drożdżach stworzyłam chałkę koszerną z szafranem. Przepis banalnie łatwy, a efekty na zdjęciach poniżej:
i nawet nieźle wyrosła, zważywszy, że w domu miałam zawrotną temperaturę 22 stopni... dla drożdżowego ciasta to chyba nieco mało...
Tak więc dumna i blada prezentuję moje dzieło.
2 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz